- Oj uwierz mamy. - powiedział troszkę tajemniczo.
- Co masz na myśli ?
- Mam na myśli to, że nie mogę już bez ciebie wytrzymać. Nie mogę jeść, nie mogę spać, cały czas myślę tylko o tobie i o tym, że chcę znowu cię dotknąć, przytulić, poczuć smak twoich ust. Ja już tak dłużej nie mogę. Dobrze wiesz, że kocham cię najbardziej na całym świecie, jesteś dla mnie najważniejsza, ale zrozumiałem, że nie mogę cię zatrzymać na siłę. Jeśli chcesz być z tym twoim chłoptasiem Joshem, to bądź. Ja nie będę wam stawał na drodze. - zamurowało mnie. Do tej pory pewny siebie koleś, który jak pies ogrodnika sam nie zje i nikomu nie da... zmienił się.
- Ty nic nie rozumiesz... nadal.
- Czego nie rozumiem ?
- JOSH TO TYLKO MÓJ DOBRY PRZYJACIEL!!! Kiedy to do ciebie dotrze. Ja kocham ciebie i tylko ciebie. Ale ty żeby ci to milion razy mówić to i tak nie rozumiesz. Może masz racje, ale nie do końca. Zróbmy sobie przerwę. Może to nam dobrze zrobi.
- Jeśli tego chcesz. - powiedział obojętnie i odszedł. Nie myślałam, że tak się sprawy potoczą. Myślałam, że na tej wymianie się pogodzimy, że wszystko będzie po staremu. Przez myśl przeszło mi nawet to na czym Leo tak bardzo zależy, a może raczej zależało. Teraz to nie wiem nawet czy m na mnie jeszcze zależy.
Reszta drogi minęła normalnie. Cały czas słuchałam muzyki i pusto wpatrywałam się w okno samolotu.
Przed 17 byliśmy już pod naszym hotelem w Warszawie. Był to wielki i dość luksusowy hotel jak na coś organizowanego przez szkołę. Wszyscy byliśmy w szoku. Każdy odebrał już swoje walizki i wychowawczyni zaczęła przydzielać nam pokoje.
- Ja z Julką !! - krzyknęła łapiąc mnie za rękę Martina.
- Dobrze macie pokój 116.
- To ja z Leo !! - krzyknął Matt.
- Nie drzyj tej mordy prosto do mojego ucha debilu. - wydarłam się na niego.
- Spokojnie Julii. Matt macie pokój 117, naprzeciwko koleżanek. - to chyba jakiś żart. Mam tydzień mieszkać na przeciwko byłego i jego rozdartego koleszki.
- Ale proszę pani on strasznie drze jape.
- Jak ty mówisz o koledze. Przeproś!
- Przepraszam. - powiedziałam tak cicho, że nawet sama tego nie słyszałam.
- Co powiedziałaś. - uśmiechnął się przebiegle Matt, przykładając rękę do ucha.
- PRZEPRASZAM!! Teraz usłyszałaś? - krzyknęłam mu tak do ucha, że prawie się przewrócił.
- Nie.
Wychowawczyni przydzieliła całej reszcie pokoje. Zabraliśmy walizki i skierowaliśmy się do pokoi.
Na głównym holu nauczycielka rozdała nam plan na dzisiaj i jutro. Przejrzę go w pokoju.
Razem z Tini weszłyśmy do pokoju. Oczywiście ja wbiegłam pierwsza i zajęłam łóżko, które miało obok balkon i szafeczkę nocną.
- Ej to nie fair, ja mam obok łóżka kibel.
-Haha ktoś musiał mieć. Nie martw się to tylko tydzień.
-No pocieszyłaś mnie nie powiem. - zaśmiałyśmy się. - w takim razie ja idę się pierwsza wykąpać.
- Ok.
Martina weszła do łazienki, a ja chwyciłam ten nieszczęsny plan.
Dzisiaj mamy o 18:30 kolacje i potem czas wolny, od 23:30 codziennie jest cisza nocna. Tak w sumie spoko godzina. Jutro o 10 śniadanie, potem o 13 jest zbiórka pod hotelem i jedziemy zwiedzać Warszawę. Najlepsze ze to na koniec, tak jak się spodziewałam - BAL. Ma to być taki bal, że dziewczyny w sukniach, a chłopcy w garniturach. Ja już nawet mam kreacje, tylko jest jeden problem. Trzeba przyjść z osobą towarzyszącą. Hmm pójdę tym razem sama, zawsze ktoś się znajdzie do tańca.
Z łazienki wyszła Tini, przekazałam jej plan a sama weszłam do łazienki. Ogarnęłam się dość szybko. Umyłam głowę, a włosy związałam w luźnego koka. Poprawiłam makijaż i się przebrałam.
Zeszłyśmy do stołówki i usiadłyśmy przy jednym ze stolików. Nie czekałyśmy długo dosiedli się do nas chłopcy - "rozdarta japa" i Devries.
- No dziewczynki czytałyście plan ? - spytał Matt zarzucając rękę na Martinę.
- Ta. - powiedziałam obojętnie.
- I... z kim idziecie na bal ? - spojrzał na mnie Leo z iskierką nadziei w oczach.
- Ja idę sama, a Martina to nie wiem.
- Tini chcesz iść ze mną ? - spytał Matt, dziewczyna była tak zadowolona. Od dawna się w nim podkochuje.
- Oczywiście.
- Dobra ja idę do pokoju. - stwierdziłam i bez słowa odeszłam od stołu.
Widziałam kontem oka, że Leondre też wstał i szedł za mną. Kiedy byliśmy już pod moim pokojek chwycił mnie za nadgarstek.
- Potowarzyszysz mi na balu ? - spytał nieśmiało (?), nieśmiało, Leo nieśmiały. Coś tu nie gra.
- Mówiłam idę sama. - odpowiedziałam stanowczo.
- Nie daj się prosić Jul, chodźmy jako przyjaciele. - po pierwsze: Jul? Po drugie : Auuć, jako przyjaciele .
- Jako przyjaciele ? - spytałam nie pewnie.
- Ta... tak .- zająknął się.
- Dobra, a teraz pa.
Nie czekając na odpowiedź weszłam do pokoju. Włączyłam nasz mały telewizorek i rzuciłam się na łóżko. Przeglądałam tumblera szukając jakiś modowych inspiracji. Spędziłam tak leniuchując kilka godzin. Około 21 wróciła Martina czerwona jak burak i uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Co się stało ? - spytałam śmiejąc się z niej.
- Matt.
- Co Matt ?
- On.. on mnie pocałował!!!- krzyczała i zaczęła tupać nogami.
- Spokojnie dziewczyno to nie koniec świata. - odwróciłam się obojętnie w drugą stronę.
W tym czasie kiedy jej nie było zdążyłam się wykąpać i oporządzić. Kiedy Tini weszła do łazienki, ja poszłam na balkon i zadzwoniłam do Victorii.
Po pierwszym sygnale usłyszałam jej głos:
-Hejka, mała. Jak na wycieczce i jak z Leo.
-Hejo. Po pierwsze może być, po drugie źle.
- Czemu po pierwsze może być i czemu po drugie źle.
- Bo dookoła mnie wszyscy się zakochują, a ja jak odludek sama.
-To co nie pogodziliście się z Leondre.
-Nie, zdecydowaliśmy na przerwę.
-Razem czy ty zdecydowałaś.
-No niby ja ale ona zachował się tak jak by mu nie zależało.
-A co ma robić jak podobno ty się kleisz do Josha ?
-JA WALE !!! TO TYLKO MÓJ PRZYJACIEL !!
- Spokojnie nie krzycz.
- Nie chce mi się powtarzać tego setny raz.
- Dobra, dobra a co po za tym.
- Może być. Idę z Leo na bal jutro.
- Czyli się pogodziliście ?
-Idziemy jako przyjaciele. Skończmy temat mój i Leo, opowiadaj co u ciebie i Charliego.
Gadałyśmy jakieś półtorej godziny. Dowiedziałam się wszystkich nowinek, że Charls stara się o nią jeszcze bardziej. Że znowu są razem, że się całują i inne bzdety. Vic obiecała, że po moim powrocie zrobi jakąś dobrą imprezę. No to rozumiem wróciła stara Victoria, ale zupełnie odmieniona i szczerze powiem, że chyba spokojniejsza.
Po skończonej rozmowie położyłam się do łóżka. Słyszałam jeszcze tylko ciche śmiechy Martiny, pewnie pisze z Mattem. Trochę mi jej żal, bo Matt jest żałosny, ale no jak jej się podoba to jej sprawa.
Następnego dnia wstałam przed 9, Tini jeszcze spała. Postanowiłam wziąć szybki prysznic.
Wykąpałam się, umyłam zęby i zrobiłam mój codzienny makijaż. Ubrałam się tak na luzie i żeby mi nie było gorąco. Dzisiaj jest piękny dzień coś koło 36 stopni, w końcu to Polska. Tutaj często są dziwne temperatury.
Kiedy wyszłam z łazienki dziewczyna leżała na łóżku i oglądała telewizje.
- Możesz wchodzić.
Nic nie powiedziała wzięła rzeczy i zamknęła się w toalecie.
Ja nie czekając na koleżankę poszłam na śniadanie. Usiadłam sama przy stoliku. Dosiadły się do mnie inne dziewczyny od nas z klasy. Miło się z nimi rozmawiało, ale to takie typowe plotkary, więc lepiej nie mówić przy nich nic istotnego.
Czas mijał nie ubłaganie, zanim się obejrzałam było przed 13 i trzeba iść na zbiórkę. Szybko wbiegłam jeszcze do pokoju po torebkę i pieniądze. W pokoju zastałam całujących się Tini i Matta.
-Błee. - skomentowałam krótko i wyszłam. Słyszałam ich śmiechy za drzwiami. Weszłam do windy i na moje szczęście był już niej Leo. Pech to pech, ale dlaczego zawsze mnie on prześladuje, co ja takiego złego zrobiłam w życiu...
-Hej.
- Cześć. - odpowiedziałam oschle.
Nic więcej się nie odezwał. Jazda windą dłużyła się jak wieczność i jeszcze ta niezręczna cisza, TAAAA.... przerwał ją dźwięk otwierającej się windy. Wypuściłam głośno powietrze. Nie wytrzymała bym tam nawet minuty dłużej, co to to nie.
- Dzieci chodźcie tutaj !! - krzyczała nauczycielka. - Więc tak, plan na dziś to : najpierw jedziemy do Pałacu Kultury i Nauki. Mamy tam mieć przewodnika... - pewnie będzie przynudzał. -zobaczymy widoki, następnym punktem naszej dzisiejszej wycieczki będą Łazienki Królewskie. Potem mamy godzinę wolnego i spędzimy ją w McDonaldzie na obiedzie. Potem coś dla naszych dziewczynek, ale mam nadzieje, że chłopcy się nie obrażą - Złote Tarasy. Tam macie 3 godziny dla siebie. Potem powrót do hotelu, czas na wystrojenie się na bal, no i bal. Mam nadzieję, że każdy ma parę, bez pary nie wpuszczamy. - Leo uśmiechał się do mnie. Szczęście, że jednak z nim idę, bo inaczej nie pokazała bym się w mojej kreacji.- Wsiadajcie do autokaru dzieciaki.
Wsiadłam do pojazdu prawie jako ostatni, bo wszystkie te bachory pchały się jak by gry komputerowe tam rozdawali. Oczywiście kolejna oznaka mojego pecha, jedyne wolne miejsce było koło... Leo. Tak właśnie ponawiam pytanie Boże co ja źle zrobiłam. Jechaliśmy w ciszy. W pewnej chwili spojrzałam kątem oka, ręka Leondre gwałtownie przysuwała się do mojej. W końcu złapał mnie za rękę.
Speszona szybko ją zabrałam, on zrobił to samo. Na jego miejscu bym się zawstydziła.
*****
Pałac kultury był wspaniały, a widok z niego coś jeszcze piękniejszego. Oczywiście tak jak myślałam paplanie przewodnika mało mnie nie uśpiło. Następne łazienki. Nie były już tak ciekawe, nie lubię czegoś takiego i to samo w sobie mnie nudziło. Nie ważne zrobiłam dużo zdjęć, żeby pokazać mamie. Pewnie wywoła to u niej masę wspomnień, mam nadzieję, że się ucieszy.
W McD atmosfera między mną a Leo się trochę rozluźniła. Siedziałam z nim, Mattem i Martiną przy stoliku. Był śmiesznie, nawet z żarów Matta się śmiałam, co jest rzadkie, bo zazwyczaj są tak suche, że nie mogę z siebie wykrzesać nawet uśmiechu. Leondre zagadywał mnie, śmialiśmy się z naszej parki zakochanych, muszę przyznać było fajnie.
W złotych tarasach ja poszłam z moją przyjaciółką w naszą stronę, a chłopcy w swoją.
Obeszłyśmy wszystkie nasze ulubione sklepy. Zrobiłyśmy sobie masę selfie w lustrze. Moje my store na snapie było tak zawalone, że nawet nie pamiętam czy od samego początku jego założenia tyle dodawałam. Kupiłam masę ciuchów, bo zdałam sobie sprawę, że wzięłam ich za mało jak na tydzień.
Te 3 godziny upłynęły w oka mgnieniu.
Wróciliśmy do hotelu i zaczęły się przygotowania.
________________________
Kolejny rozdział jest !!!
Powiem wam, że jestem tak wkurzona, że nie mogę po prostu. Ten rozdział miałam już napisany i w połowie napisałam też rozdział 21, no i wchodzę pisać dalej. A tu taki suprajs i nie ma rozdziału. Tak właśnie tak usunął się. Trudno napisze jeszcze raz , ale tamten był fajny :( mówi się trudno.
Ten rozdział nie wiem czy jest najlepszy, ale pozostawiam go waszej ocenie. Pamiętajcie KOMENTARZ = MOTYWACJA
Pozdrawiam wszystkich <333
~~Julka xx