wtorek, 29 marca 2016

18❤

- DAJCIE MI WSZYSCY ŚWIĘTY SPOKÓJ !!! - krzyknęłam i pobiegłam przed siebie.
Biegłam i biegłam. Łzy napływały mi do oczu. I kogo ja mam wybrać?
Leo to miłość mojego życia. Chociaż zachowuje się ja dwu letnie dziecko.
Z drugiej strony jest Josh, nie znam go dość długo, ale czuję w nim oparcie. Mogę się przed nim wygadać, jak nie jednej przyjaciółce. Jest jak starszy brat którego nigdy nie miałam,troszczy się o mnie i próbuje ochronić przed całym światem.
Sama nie wiem, ani jeden, ani drugi nie zachował się dobrze wobec mnie. Potraktowali mnie jak bym była jakąś cholerną zabawką, o którą dzieci w piaskownicy się biją.
W końcu zmęczyłam się i pochyliłam, opierając się o kolana. Strasznie się zdyszałam, słyszałam aż swój mega głośny oddech, ale ... chwila to nie mój oddech. Podniosłam niepewnie głowę i zobaczyłam całego czerwonego, jak burak i zdyszanego Josha.
- Mała proszę wysłuchaj mnie. - ledwo mógł złapać oddech.
- Chyba już powiedziałeś wystarczająco dużo, nieprawdaż ?
- Nieee, posłuchaj...
- Nie to ty posłuchaj...- przerwałam mu. Jego mina była powalająca, mogę się założyć że nie pomyślał by, że ja mogę na kogoś krzyknąć.-... nie jestem rzeczą żebyś mógł mną pomiatać i za mnie decydować. Każdy ma wolność słowa i podejmowania swoich decyzji. Nie możesz narzucać mi swojego zdania, to moje życie i ja decyduje co i jak będzie w nim wyglądało. Rozumiesz ? - zbladł, był biały jak ściana. Ten widok był dość śmieszny, ale nie mogłam tego po sobie pokazać, bo w tedy pomyśli, że wszystko co powiedziałam nie było na serio.
-Rozumiem, ale posłuchaj!!
- To cieszę się, że rozumiesz. Teraz i ty i ja musimy ochłonąć.
- Ale..- znowu musiałam mu przerwać.
- Nie ma "ALE", pa Josh. - odeszłam. Czułam jego wzrok na sobie jeszcze dobre kilka minut, do póki nie weszłam za zakręt.
Sama się nie spodziewałam, że potrafię powiedzieć do kogoś coś takiego i to takim tonem. Łoo serio jestem z siebie dumna. Haha tak wiem to śmieszne, ale mnie cieszy.
Po drodze do domu postanowiłam wstąpić do Starbucks'a. Odebrałam zamówienie i już kierowałam się do wyjścia, kiedy przy jednym ze stolików zobaczyłam ... Victorię, samą ?
Podeszłam cichutko, na paluszkach do niej od tyłu. Złapałam ją za ramie.
- Mogę się dosiąść? - gwałtownie się odwróciła, chyba ją wystraszyłam.- Tak strasznie wyglądam ? - spytałam i się zaśmiałam, a ona zaraz po mnie.
- O mój boże Julka. Pewnie siadaj.
- Czemu się w ogóle nie odzywałaś, od naszego wypadu do galerii minął już prawie tydzień.
- Sama nie wiem. W ogóle nie mam czasu, nawet dla siebie.
- A dla Charliego ? - zaśmiałam się. Zarumieniła się. - To tylko żart. Właściwie to opowiadaj, jak się mają sprawy między wami.
- No wiesz... normalnie.
- Serio ? Serio ? Mi nie chcesz powiedzieć ?
- Ale co ja mam ci mówić? Wszystko jest okey.
- Dobra nie to nie. Sama zadzwonię do mojego najlepszego przyjaciela na świecie, który na pewno opowie mi wszystko ze szczegółami.
- Hahaha o kim mówisz ? - zaśmiała się ironicznie.
- Ha Ha Ha, bardzo śmieszne. Dobrze wiesz, że mówię o Charlim.
- No dobra, już dobra, sama ci wszystko opowiem.
- No to słucham . - oparłam się wygodnie na krześle.
Czas szybko leciał, zanim się obejrzałam było już grubo po 20.
Przegadałyśmy kilka godzin, bardzo mi tego brakowało. Opowiedziałam Vic wszystko co się ostatnio przydarzyło, od pierwszego dnia w szkole, o moim pogodzeniu i pocałunku na stołówce z Leo, o nowej znajomości z Przystojnym Joshem, przez wymianę i kończąc na dzisiejszej prawie bójce chłopaków.
Ale co najlepsze dowiedziałam się samych nowości o Vice i Charlsie. Oj dzieje się dziej między nimi. Victoria na nowo się w nim zakochuje, a on obdarza ją jeszcze większą miłością jak wcześniej.
Vic mówi, że sporo sobie już przypomniała, ale nie chce tego mówić Lenehanowi, bo jeszcze przestanie się starać.
Charlie obiecał jej, że pomoże odzyskać jej każde, nawet najmniejsze wspomnienie związane z ich znajomością.
Podobno jutro zrywają się ze szkoły, mają zrobić coś w stylu " ścieżki wspomnień ", tak to się chyba nazywa. Czyli jutro, w sobotę i niedzielę mają odwiedzać wszystkie najważniejsze miejsca, w których jest najwięcej ich wspomnień. Mam cichą nadzieję, że Lenehan się postara i będzie jeszcze lepiej niż tym pierwszym razem, liczę n niego i trzymam za nich kciuki.
O i zapomniała bym o najważniejszej rzeczy. Vic śpi u mnie z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę. Haha a tak na serio to nie śpi, to jest wersja dla rodziców, a prawdziwa wersja jest taka, że śpi u Charliego. Może coś zaiskrzy, chociaż ona mówi, że nie, że to za wcześnie.

W domu byłam koło 21, tak chyba była 21. Mama oczywiście musiała wtrącić swoje dziesięć groszy- czy ja to nie wiem która jest godzina, ile zboczeńców jest na ulicach i te inne głupoty które matki zawsze gadają córką, a one zawsze wpuszczają jednym uchem, a wypuszczają drugim. Tak chyba jest w każdej rodzinie. Szczerze wolę jak jej nie ma.
Zjadłam jakąś potrawkę z kurczakiem, którą mama zrobiła na obiad i poszłam na górę.
Postanowiłam wziąć długą, gorącą kąpiel z pianą. Tego mi było trzeba, po tam głupim i męczącym tygodniu. Zdjęłam ubrania i wrzuciłam do kosza na brudy, zmyłam makijaż, związałam włosy w wysokiego koka i weszłam do wanny. Na telefonie puściłam moją ulubioną playlistę i odpłynęłam.
Leżałam w tej wodzie, aż mi się skóra na dłoniach i stopach pomarszczyła. Ale tego potrzebowałam, relaksu i odpoczynku. Tak się zrelaksowałam, że zapomniałam o wszystkim dookoła mnie.
Niestety po około półtorej godziny bańka pękła, czar prysł, a ja wróciłam do rzeczywistości, szarej, smutnej i nudnej rzeczywistości.
Osuszyłam ciało i ubrałam piżamę. Nałożyłam sobie krem na te moje okropne wory pod oczami i poszłam na łóżko.
Włączyłam telewizor, jak zwykle nie było w nim nic ciekawego. Skakałam po kanałach, aż trafiłam na Disney Channel. Leciał tam serial który chyba się nie mylę, nazywał się " Violetta " .
Trafiłam na jakiś odcinek o piżama party, od razu mi się zachciało. Postanowiłam, że zorganizuję w sobotę takie coś. Zaproszę dziewczyny na spanie, filmy, pizze, o i może się w końcu spakujemy na tą wymianę, wylot już w poniedziałek, a ja jeszcze nic nie zrobiłam. Z resztom jak to ja zawsze wszystko zostawiam na koniec.
Jeszcze chwilę pooglądałam i poszłam spać.

~~Victoria~~
Piątek rano

Dzisiejszego ranka wstałam w ekstra humorze, możliwe, że było to spowodowane spotkaniem z Charlim haha.
Dobra mam jeszcze dwie godziny, z Lenehanem umówiłam się o 11 pod tą pizzerią na rogu.
Postanowiłam wziąć kąpiel, muszę się dokładnie umyć, żebym pachniała.
Szorowałam się prawie godzinę, mam nadzieję, że warto.
Została mi tylko godzina na włosy, makeup i stylizacje, no przyznam to trochę mało, ale kto jak nie ja, ja zawsze wszędzie zdążam.
Wyrobiłam się idealnie, miałam jeszcze 15 minut do spotkania. 

Jak zwykle nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Postanowiłam, że wcześniej wyjdę i poczekam, bo w domu nie wiem co ze sobą zrobić.
Na miejsce spotkania doszłam w kilka minut. Zaskoczyło mnie to, że na miejscu czekał już Charlie, dziesięć minut przed czasem.
- Co tu robisz? Umówiliśmy się chyba na 11 ?
- O to samo spytałbym ciebie. - zaśmiał się i mnie przytulił. Wtuliłam się w niego. - Ślicznie pachniesz. - no dziwne żeby tak nie było skoro szorowałam się godzinę.
- Dziękuję ty też. - boże czy ja mu powiedziałam, że też ładnie pachnie, ale wstyd. Charls tylko się zaśmiał pod nosem na moje słowa.- To... gdzie idziemy ?
-W planach miałam obejrzeć jakiś film u mnie, a dopiero wieczorem do klubu, ale ty wybieraj co chcesz robić. - uśmiechną się tymi swoimi białymi zębami.
- Tak spędzaliśmy wolny czas ? Siedząc u ciebie ?
- No.. zazwyczaj tak, ale jeśli nie chcesz możemy iść gdzie indziej.
- Nie, ja chce, bardzo chcę. - znów posłał mi swój szczery uśmiech i chwycił moją dłoń.
Dom Lenahanów nie jest jakoś daleko, więc dojście zajęło nam jakieś 15 minut.
W domu nikogo nie było, byliśmy tylko my dwoje.
Blondyn zaprowadził mnie do swojego pokoju, a sam poszedł po coś do picia.
Rozglądałam się po pokoju, był tak nowocześnie urządzony . Biało-granatowe ściany, a na jednej z nich było grafiti. Na rysunku było coś w rodzaj gitary i nut, to bardzo pasuje do Charliego.
Jego łóżko, to było dopiero coś, było olbrzymie, normalnie jak dla dziesięciu osób. Pewnie leżałam już na tym łóżku, ale nawet nie pamiętałam, że byłam kiedyś w tym domu.
Wreszcie przyszedł Charls, trzymając cztery butelki z napojami.
- Co wolisz :cola, fanta, woda czy sok pomarańczowy. - po kolei pokazując mi butelki z piciem.
-Hmm wodę poproszę. - nalał napój do szklanki i mi ją podał. Charlie włączył telewizję. 
Znowu wyszedł z pokoju, ja zdjęłam koszulę, bo było mi dość gorąco. Blondyn wrócił z kołdrą.
- Haha Charlie jest gorąco.
- To jest taka kołdra która chłodzi. - w ogóle jest coś takiego ? 
- No dobra. 
Położyłam się na łożu, opierając się o oparcie. Charlie zdjął koszulkę, był w samych dresach. Ale on ma klate. Położył się obok mnie, przykrył nas kołdrą i objął mnie. Przyznam czułam się trochę nieswojo, ale na prawdę lubię jego towarzystwo, czuję się przy nim tak wyjątkowo.
Na takim bez czynnym leżeniu i leniuchowaniu, upłynął nam cały dzień.
O 16:30 Lenehan zaczął się szykować, obserwowałam każdy jego ruch. Nie wstydził się mnie, swobodnie się przy mnie przebierał, śmiejąc się pod nosem. Założę się, że śmiał się z tego, że tak mu się przyglądam, ale nie mogłam się powstrzymać.
Przed 17 przyszliśmy do mnie, w końcu Charlie zrobił się na bóstwo, a ja przy nim wyglądam jak kopciuszek. Teraz role się odwróciły Charls gapił się we mnie jak w obrazek.
Przed 18 byliśmy już klubie, bardzo ekskluzywnym klubem.
Najpierw poszliśmy do baru napić się czegoś, Charlie wziął drinka, a ja sok jakiś tam.
Było wspaniale, Charls opowiedział mi wszystko, jak się poznaliśmy, zademonstrował mi nawet taniec i piosenkę do której wtedy tańczyliśmy. 
- Pamiętam.
- Co powiedziałaś ?
- Charlie ja pamiętam nasze spotkanie.
- Żartujesz sobie ze mnie ?
- Nie na prawdę pamiętam ten klub, nasz pierwsze spotkanie, taniec.
- Na prawdę ? - podniósł mnie i zakręcił dookoła własnej osi.
Szepnęłam mi na koniec na ucho:- Pamiętam też coś jeszcze. - spojrzał na mnie i delikatnie mnie pocałował co ja odwzajemniłam.
Tego wieczora wróciliśmy już do domu. Mama Charliego cieszyła się, że zostaję u nich na noc, Charlie też się cieszył, ale nie ma na co liczyć haha.
- Idę się wykąpać, daj mi jakąś bluzkę.
- Możesz spać bez. - wyszczerzył zęby z miną pedofila.
- Nie śmieszne, dawaj koszulkę. - wyjął pierwszą lepszą z szafy i mnie nią rzucił. Pachniała jego perfumami, kocham ten zapach.
Wykąpałam się a kiedy wyszła blondyn leżał już w samych bokserkach.
- A ty się nie kąpiesz?
- Wykąpałem się w łazience na dole, żeby było szybciej.
- Yhym. - zaśmiałam się.
- To co... ,oglądamy coś ?
- Okej.
Oglądaliśmy telewizję kilka godzin, w pewnej chwili Lenehan wyłączy telewizor i zaczął się do mnie przybliżać. Ale ja sprytnie tego uniknęłam, dałam mu buziaka w policzek i odwróciłam się w drugą stronę.
-Dobranoc misiu.
- Haha co ?
- Dobranoc. - mówiłam śmiejąc się pod nosem.
- Dobranoc małpko. - powiedział smutno.
Odwróciłam się do niego stronę i wtuliłam w jego klatę. 
Usnęliśmy.

_____________________________________________
Nareszcie następny rozdział !!!
Wena chyba do mnie wraca. Mam już pomysły na następne dwa, nie liczni dostali spojlery haha <33
Bardzo, ale to bardzo dziękuję za to 10 tyś. wyświetleń, to było dla mnie mega motywacją do dalszego działania i oczywiści wasze komentarze, za które również bardzo dziękuję.
Ten rozdział pozostawiam waszej ocenie.
Tak jak mówiłam mam pomysły na następne rozdziały,  jeśli chcenie się szybko o nich przekonać komentujcie.
Pozdrawiam wszystkich :***
~~Julka xx

poniedziałek, 21 marca 2016

17❤

Leo się chyba wkurzył, bo wstał z łóżka jak poparzony. I jak zwykle do mnie z wyrzutami.
- Już sobie smski piszecie ?
- Daj spokój, to tylko kolega.
-Haha fajniee... do mnie każda koleżanka nie pisze co wieczór "DOBRANOC".
-Może po prostu nie masz koleżanek. - zmrużył oczy i wyszedł z pokoju. Oczywiście jak to ja pobiegłam za nim, nienawidzę kłótni z nim. Krzyczałam żeby się zatrzymał, ale on nic. Biegłam tak szybko po schodach, że nie zauważyłam podwiniętego dywanu i jak zwykle wywaliłam się. Zdarłam kolano o wykładzinę i pisknęłam, bo przyznam zabolało. Dopiero w tedy książę się łaskawie odwrócił w moją stronę, uklęknął koło mnie i spytał.
- Ty ciamajdo, nic Ci nie jest ?
- Nie dość że robisz z igły widły, to jeszcze mnie przezywaj. - zaśmiał się., Też chciało mi się śmiać, ale udawałam poważną.
- Wisz, że cię bardzo kocham. Jesteś bardzo ładna, więc... jestem o ciebie zazdrosny.
- Jesteś zazdrosny do przesady .
- No a powiedz ty o mnie nie jesteś zazdrosna ? - nic nie odpowiedziałam, uderzył w mój czuły punkt. Wstałam z podłogi i poszłam na górę. Słyszałam za sobą kroki Leondre.
Po wejściu do pokoju rzuciłam się na łóżko.
- Jak już się rozbudziliśmy to możeee.... coś porobimy. Na przykład ... - wiem co chciał powiedzieć więc mu przerwałam.
- Na przykład obejrzyjmy film.
-Miałem na myśli coś innego.
- Na coś innego trzeba zasłużyć. A ostatnio za dobrze to ty się nie zachowujesz.
- No proszeeee - przysuwał się do mnie, aż w końcu złączył nasze usta.
Jego pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne.
- Chyba sobie żartujesz!! - krzyknęłam i odepchnęłam go. - Chyba już czas na ciebie.
-Ale przecież miałem zostań na noc . - zbulwersował się .
-A no patrz plany się zmieniły. - wskazałam ręką na drzwi. Leo wstał i wyszedł. Tym razem za nim nie mam zamiaru biec.
Jemu serio zależy tylko na jednym. Ciągle tylko szuka pretekstu do kłótni i wszystko mu przeszkadza. Jak tak dalej będzie to nie wiem czy ten związek ma jakikolwiek sens.
Tego dnia, a raczej tej nocy nie robiłam już nic. Poszłam spać.
Następnego dnia wstałam całkiem wcześnie jak na mnie, bo o 6:30.
Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Umyłam zęby i wzięłam prysznic. Ubrałam się i postanowiłam wyprostować włosy, były jak jakieś siano, a jak je wyprostuje to się robią ładniejsze.
Gotowa zeszłam na dół. 
Kocham gdy mama jest w domu, zawsze czeka na mnie ciepły posiłek. W tym wypadku naleśniki i kakao. Mama nadal uważa, że jestem małym dzieckiem, ale kocham to.
Jadłam przy stole z mamą, kiedy dostałam smsa od... Leo. Boże co on chce ode mnie, nie wyczuł wczorajszej aluzji ?

Leo xx:
Księżniczko jadę dzisiaj twoim autobusem. Mam nadzieję, że ze mną porozmawiasz :/

Haha chyba nie.
- Mamo podwieziesz mnie ? - haha nie będę z nim jechać tym autobusem. Niech on chociaż raz się trochę pomęczy o moje względy.
- Coś się stało? Czemu nie pojedziesz autobusem ?
- Wiesz... chce jechać z tobą .
- No dobrze niech ci będzie.
Skończyłyśmy posiłek i razem poszłyśmy do samochodu.
Podczas drogi kilka razy dzwonił do mnie Leondre, nie odebrałam ani razu. Pisała też Martina, ma czekać przed szkołą. 
Muszę jutro zadzwonić do Vic, bo od wypadu do galerii się nie widziałyśmy. Mam nadzieję, że pogodziła się z Charlim. Wiem że i ona tego chce i on.
Po około 10 minutach byłam pod szkołą.
- Pa mamo. - pocałowałam ją w policzek i wyszłam z samochodu. Na horyzoncie zobaczyłam Martine i inne dziewczyny, ale nie zabrakło też chłopaków  i Leo ...
- Cześć wszystkim. - powiedziałam unikając wzroku Leondre.
- Hejka idziemy do środka? - spytała Sara.
- Chodźmy!! - powiedziałam.
- Mała możemy porozmawiać ? - podszedł, chwytając mnie za rękę Leo. Od razu ją wyrwałam.
-Nie mamy o czym!! - parsknęłam i pociągnęłam Martinę w stronę wejścia do szkoły.
Kiedy odchodziłyśmy usłyszałam głosy chłopaków : Uuuu kłótnia zakochanych.
Przez kolejny lekcje cały czas ignorowałam i unikałam Leo. Nie czułam się z tym dobrze, bo nadal go kocham, ale on musi zrozumieć, że nie będę robić wszystkiego co będzie chciał.
Nareszcie, ostatnia lekcja - WF.
Mam zwolnienie z WFu, nie lubię sportów. Lubię siedzieć i oglądać jak grają chłopcy.
Lekcja się zaczęła i zaczęły się popisy.
Dziewczyny zaczęły się prężyć, po to by chłopcy na nie patrzyli. Dla mnie to kompletna żenada, nie warto jest się poniżać przed debilami z naszej klasy.
Chłopcy grali w nogę. Patrzyli na mnie i próbowali różnych popisów, co chwilę wykopywali piłkę koło mnie. W pewnym sensie było to śmieszne.
Oczywiście Leo też się popisywał i to na maksa. Udawał takiego najlepszego i wgl.
Nagle dostałam smsa od Josha :

Josh:) :
 Hej Mała, co dzisiaj robisz ?
Ja :
Wiesz... właściwie nie mam co robić.
Josh:) :
To w takim razie będę o 18 .
Ja : 
Okey :D

Kiedy spuściłam na chwilkę wzrok z Leo, Mat go sfaulował. Chyba to zabolało, bo upadł i zwinął się w kulkę, obejmując się za piszczel.
Chyba już odruchowo, drastycznie się zerwałam i do niego podbiegłam.
- Boże Leo nic ci nie jest. - miałam już łzy w oczach, kiedy ten debil, ten nawet nie wiem jak go nazwać, to bezmózgie dziecko podniosło głowę i zaczęło się śmiać.
- Czyli jednak ci na mnie zależy. - tym razem to już przegięcie. Uderzyłam go z liścia w twarz i odeszłam. 
Usłyszałam tylko za sobą : Palvin uwaga !!! Szczerze chuj mnie to obchodzi.
Napisałam do Josha :

Ja:
Proszę przyjdź po mnie pod szkołę. TERAZ potem wyjaśnię co się stało. :(
Josh:) :
Już biegnę !!!

Lekcje się już skończyły moja klasa zaczęła kolejno wychodzić ze szkoły. W tej też chwili pod szkołą zjawił się Josh. Wyglądał świetnie : czarne rurki z dziurami. zgniła zielona bluza z kapturem i parka moro. On ubiera się jak nie wiele chłopaków których znam, dokładnie takich znam tylko dwóch. Cieszyłam się, bo wtedy również ze szkoły wyszedł Devries z jeszcze bardzo czerwonym policzkiem.
- Cześć Julia. - przytulił mnie, a ja przez jego ramię spoglądałam na Leondre. Widać było, że jest zazdrosny.
- Hejka. To gdzie idziemy ?
- A gdzie chcesz ?
- Może po prostu przejść się po parku.- nadal staliśmy przytuleni. 
Gadaliśmy jeszcze kilka minut tak wtuleni w siebie, aż w końcu ruszyliśmy. Josh objął mnie.
Słyszałam jak ktoś podbiega. To Leo był czerwony ze wściekłości.
- Co z tobą gościu ? - powiedział Josh.
- To moja dziewczyna. 
- Heloł , jestem tutaj. - ignorowali mnie. Wyglądali jak dwa wściekłe psy bijące się o mięso.
- Z tego co wiem to nie obchodzi cię ona za bardzo.
- Nie wiesz nic o mnie i tym bardziej o tym co mnie obchodzi a co nie.
- No ona na pewno nie, zależy ci tylko na jednym . - zaśmiał się. Tak zdążyłam już mu wszystko opowiedzieć. Traktuje go jak przyjaciela, ale tylko przyjaciela.
- Wybieraj albo ja albo ten dupek. - jeszcze tego brakowało, że Leondre będzie mi ultimatum stawiał.
- DAJCIE MI WSZYSCY ŚWIĘTY SPOKÓJ !!! - krzyknęłam i pobiegłam przed siebię.

_____________________________________________
No i proszę wróciłam, ale sama nie wiem czy nie ostatni raz. Nie wiem czy opłaca mi się pisać, czy ktoś to czyta. Bardzo potrzebuję waszej motywacji. Jak wam się uda to zostanę, a jak nie to sami już chyba wiecie. Wszystkich przepraszam, że kazałam wam czekać na ten jeden rozdział który i tak jest wypocony, nie dałam z siebie wszystkiego. Ostatnio coś jest ze mną nie tak, sama dokładnie nie wiem co. Koniec smutów. Przepraszam wszystkie moje blogowe koleżanki za zaniedbanie waszych blogów, wszystko nadrobię. Wiecie ta podnieta przed koncertem i wgl, nauka. 
No to tak każda osoba czytająca tego posta i która chce bym została musi zostawić coś po sobie, mogą być nawet komentarze anonimowe. Wszystko jest dla mnie ważne. Cze będę dalej pisać zależy od was. Jeśli zdecyduję się na koniec dodam ostatniego posta. Czekajcie może na rozdział może na koniec. Sama nie wiem. Dziękuję, że dotrwałeś do końca.
Pozdrawiam 
~~Julka xx
 -------------------------------------------------
Dla tych którzy nie byli na koncercie wstawiam kilka zdjęć z Rzeszowa. Niestety kilka bo prawie cał czas nagrywałam. :**












<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<

poniedziałek, 7 marca 2016

16❤

- Druga sprawa to mamy nowego kolegę w klasie.- do sali weszła osoba której bym się nie spodziewałam.   
- Poznajcie ... Leondre Devriesa. - zrobił to specjalnie. Specjalnie przepisał się do mojej klasy, żeby
uprzykrzać mi życie.- Mam nadzieję, że miło go przyjmiecie. Leondre proszę usiądź w tej ławce za dziewczynami. - pani wskazała na ławkę za mną i za Martiną.
Leo kierując się do ławki cały czas się na mnie gapił tymi swoimi (pięknymi) brązowymi gałami.
Uśmiechał się szczerząc białe zęby.
- Na następnej lekcji wszyscy się zapoznamy z Leo. Chcemy żeby czół się dobrze w naszym gronie.- no on to na pewno będzie się czuł dobrze w naszym gronie,  tylko ja już nie będę.
Lekcja ciągnęła się strasznie mozolnie. Cały czas czułam jego wzrok na sobie. Co chwile szturchał mnie noga w plecy, nie reagowałam na to.
Kiedy usłyszałam dzwonek byłam tak zadowolona. Złapałam Martinę i pobiegłyśmy na stołówkę.
Przy naszym stoliku siedziały jeszcze trzy nasze koleżanki z innych klas, które zawsze jedzą z nami posiłki i chodzą na przerwach. Jasminne - niska blondynka z kręconymi włosami, Sara - dość wysoka, szczupła brunetka, o długich włosach i Susan - ciemnoskóra.
- Cześć dziewczyny. - podeszłyśmy i przytuliłyśmy się z każdą z dziewczyn.
- Hejka, słyszałyśmy, że doszło do was jakieś mega ciacho. - to było pytanie czy stwierdzenie Jasminne ?
- Noooo i to jakie ciacho!! - powiedziała Tini ( to skrót od Martina). - Chyba nasza Julii mu się spodobała, cały czas się na nią patrzy.
- Łoo ale ci zazdroszczę . - Sara skierowała wypowiedź w moją stronę. Ja tylko się zaśmiałam. - O paczcie tam siedzi !! Rzeczywiście ciągle na ciebie luka. - zdaje mi się, że się zarumieniłam.
Wstałam od stołu, wszystkie dziewczyny patrzyły na mnie z myślą " boże co ona robi".
Skierowałam się do stolika obok przy którym siedziały wszystkie fajne chłopaki z naszej klasy i Leo.
- Możemy porozmawiać . - spytałam bruneta. Chłopcy z naszej klasy to takie duże dzieci, które oczywiście zaczęły wykrzykiwać teksty typu : " łoo nowy taką laskę wyrwałeś!! ", " nieźle, nieźle" i jeszcze inne tego typu głupie docinki. Brunet wstał i z uśmiechem odszedł kawałek od stolika, a ja za nim.
- No to o czym rozmawiamy księżniczko ? - zapytał bardzo czule i uroczo.
- Nie gap się tak na mnie, bo już wszyscy gadają, że ci się spodobałam,
- No bo wiesz jest taki problem.
- Jaki ?
- No bo ty naprawdę mi się spodobałaś i to już dawno. - uśmiechnął się. Sama już nie wiem co mam robić wybaczyć czy być twarda, wybaczyć czy ... wybaczyć !!!
Nic nie odpowiedziałam posłałam mu tylko uśmiech. Leo to wykorzystał i wpił się w moje usta, odwzajemniłam to. Tak bardzo mi tego brakowało, kocham go i nie umiem żyć bez jego bliskości.
Cała stołówka zaczęła nam bić brawo i dziewczyny i chłopaki z naszej klasy zaczęli coś tak krzyczeć, nawet nie wiem co po skupiłam się tylko i wyłącznie na pocałunku z brunetem.
Kiedy odkleiliśmy się od siebie ja poszłam do swojego stolika, a Leondre do swojego. Widziałam, że chłopaki mu gratulowali, nie wiedziałam, że to taki wyczyn. Niby każdy z nich do mnie startował, ale wszystkich spławiałam, a z Leo wyszło na to, że pierwszego dnia mu się udało.
- Tyy.. tyy i ten nowy ? - spytały wszystkie naraz.
- Hahaha no to jest mój chłopak.
- Od kiedy ?- spytała Sara.
- To o nim mówiłaś w autobusie ?
- Od początku wakacji i tak właśnie o nim mówiła. Ubiegnę twoje kolejne pytanie właśnie się pogodziliśmy.
-Ale z ciebie szczęściara on jest prze cudowny. - powiedziała Susan.
- Hahha tylko mi się czasem nie zakochaj . - zaśmiałyśmy się.

~~Victoria~~ 
Dzień wcześniej

Gadałyśmy z Julii, kiedy podniosłam głowę do góry zobaczyłam Charlsa.
- Cześć dziewczyny . 
- To ja może zostawię was samych. - powiedziała Julka i odeszła. Jak zwykle zostawia mnie samą w najgorszych momentach.
- Cześć Charlie. - powiedziałam takim zmarnowanym głosem.
- Jak chcesz to mogę sobie pójść. - już wstawał, w ostatniej chwili chwyciłam go za nadgarstek.
- Zostań !! - uśmiechnął się.
- Odzyskałaś już pamięć ? - w momencie przygnębił mnie jeszcze bardziej.
- Nie - powiedziałam prawie szeptem.
- To czemu twoje nastawienie do mnie się zmieniło ? 
- Julia mi dużo opowiadała o tobie.
- Mhym, a co na przykład mówiła ? - zaśmiał się.
-Haha a co ty taki ciekawy ?
- No wiesz posłuchał bym jakie miłe rzeczy o mnie mówiła.
- Może kiedyś ci powiem.
- Chciała byś iść się gdzieś ze mną przejść ?
- No nie wiem Charlie. Ja chyba jeszcze nie jestem gotowa żeby się w to angażować. Jest mi źle z tym, że ty o mnie wiesz pewnie wszystko, a ja o tobie nic, bo nic nie pamiętam.
- Nie przejmuj się tym, wszystkiego się dowiesz.- przysunął się do mnie i delikatnie cmoknął w czoło. Uśmiechnęłam się, jest mi strasznie wstyd za to co powiedziałam w tym szpitalu.- To jak z tym spacerem. - tym razem tylko przytaknęłam głową . Lenehan wstał i wyciągnął do mnie rękę, ja oczywiście ją chwyciłam.
Szliśmy miastem, ściemniało się. Oświetlały nas tylko latarnie. Doszliśmy do miejsca, które jakoś dziwnym trafem kojarzę. Byłam tutaj na randce tylko nie wiem za bardzo z kim. Głowa mnie strasznie rozbolała. Nigdy nie miałam takich nagłych napadów, ale trudno da się wytrzymać.
- Podoba ci się widok ? - spytał tym samym przerywając ciszę.
- Pamiętam to miejsc, byłam tutaj na randce z...
- Ze mną, to była nasz pierwsza randka. - Charlie bardzo posmutniał. Wiem, że nie pamiętając tego bardzo go zraniłam. Widzę że on bardzo mnie kocha, ale ja nowa ja od tak nie może go pokochać. Ja go nie znam prawie.
- Ja .. przepraszam. -opuściłam smutno głowę. Podniósł mój podbródek do góry i spojrzał mi w oczy.
- Pomogę ci odzyskać wszystkie wspomnienia. Zrobię wszystko rozumiesz, nie poddam się dopóki nie przypomnisz sobie każdej minuty życia.

~~Julia~~

Lekcje minęły dość szybko, w sumie mieliśmy same fajne lekcje.
Na blacie w kuchni leżała karteczka, jak myślę od mamy.

Córeczko ja jestem dzisiaj na spotkaniu, wrócę koło 23. 
W mikrofali jest obiad. Na lodówce, tam gdzie zawsze są pieniądze, proszę zrób zakupy.
                                                                                      Kocham cię Mama :)

Wyjęłam z mikrofalówki spaghetti, oczywiście wcześniej je przygrzałam. Mozolnie mi szło to jedzenie, ale po 15 minutach skończyłam.
Poszłam na górę się przebrać, jak mam iść do ludzi to muszę się przebrać. Wyjęłam z szafy ubrania.
Rozebrałam się i stanęłam przed lustrem. Muszę się za siebie wziąć, trochę się spasłam. 
W sumie mogę zacząć nawet już dzisiaj, robiąc zdrowe zakupy. Zero słodyczy, batoników, chipsów, ciastek i najważniejsze zero nutelli. Dobra kupie tą nutelle, bo jak przyjdzie Leo to będzie krzyk.
Ubrałam się, do torebki spakowałam portfel i telefon.
Zeszłam na dół, po drodze zgarnęłam pieniądze które naszykowała mi mama.
I wyszłam z domu, byłam już za bramą i pomyślałam, a może by tak wziąć deskę. Nie jeździłam na niej od kąt poznałam Leondre.
Wsiadłam na deskę i pojechałam do supermarketu. Nie zajęło mi to dużo czasu, w sumie nie wiem dokładnie jak długo wydaje mi się, ze dosłownie chwilę.
Kupiłam jakieś różne sałaty, pomidory, ogórki, ogólnie dużo warzyw. Otręby, płatki owsiane, jogurty. Nigdy nie kupiłam aż tyle zdrowych rzeczy naraz. Zapłaciłam za zakupy i wchodząc na deskorolkę chciałam odjechać, ale ... powtórka z rozrywki. Znowu na kogoś wpadłam.
Był to bardzo wysoki brunet. Mega przystojny i dobrze zbudowany. No nie powiem bardzo mi się spodobał i znowu tak jak Leo mnie złapał. Tylko, że tym razem było inaczej złapał mnie jedną ręką, a drugą moje zakupy. Po prostu jest zręczny i ma refleks, nie to co ja niezdarna i bardzo powolna.
- Hej mała. - i kolejny i znowu mała . MASAKRA.
- Hej duży. - zaśmiał się.
- Ale z ciebie niezdara.
- Haha, ale śmieszne.
- Dobra ja jestem Josh, a ty to pewnie ...
- Jestem ... 
- Daj mi zgadnąć, do trzech razy sztuka. - przerwał mi.
- No dobra próbuj.
- Sofii ?
- Nie
- Annabelle ?
- Noł.
- Dobra ostatnia szansa Julia. 
- Nop... - już miałam powiedzieć kolejny raz nie, ale on zgadł. Jakim cudem, to teorytycznie nie możliwe. - zgadłeś ? Ale skąd ty ... ?
- Haha moja siostra ogląda pokazy Victoria's Secret, no i ja oglądam z nią. Lubie popatrzeć na fajnr dupy. No i ty mi się spodobałaś więc zapamiętałem.- zaśmiałam się.
- To miło mi cię poznać Josh. 
- Mi również panno Palvin. Gdzie idziesz teraz ?
- Do domu, a co chciał byś mi coś zaproponować?
- Haha no wiesz mogę cię zaprowadzić do domu.- dopiero ci się poznaliśmy, ale fajny z niego gość.
- No dobra..
- Daj te zakupy, wyglądają na ciężkie.
- A masz bież je se. - kiedy dałam mu reklamówki poczułam ulgę, one na prawdę były ciężkie, aż mi się odcisnęło ucho od torby na ręce.
Szliśmy sobie i rozmawialiśmy ogólnie opowiadaliśmy o sobie.
-Ile ty właściwie masz lat ? - spytałam.
- No szesnaście. Ale urodzin jeszcze nie miałem.
- Czyli rok starszy ode mnie. Jesteś w wieku mojego chłopaka.
- Masz chłopaka ? A w sumie czemu się dziwię jesteś śliczna. - o sto jadę że byłam czerwona jak te pomidory w reklamówce.
- Haha no mam. Może kojarzysz śpiewa w duecie Bars and Melody.
- Haha kojarzę barszcza i mielonego hahah. - zdenerwował mnie.
- To nie było śmieszne.
- Dobra mała wyluzuj, to tylko żarty.
- Aha.
Szliśmy w ciszy, aż w końcu się odezwał.
- Nie obrażaj się. Nie chce żeby to było nasze.
- Muszę pomyśleć.
- A dasz mi chociaż swój numer ?
- Haha to dobra . 
Wymieniliśmy się numerami. Byliśmy już prawie pod moim domem.
- Dobra ja już mieszkam tutaj w następnym domu. Daj zakupy. - wystawiłam rękę po moje jedzenie.
A dostałam tylko piątkę hahahha.
- Przestań zaniosę ci to już pod dom jak i tak jestem.
- No niech ci będzie.
Szliśmy i śmialiśmy się. W końcu byliśmy pod moim domem, gdzie czekał Leo.
- Co ty tu robisz ? - spytałam go był chyba trochę zły, że idę z innym chłopakiem.
- Dobra ja wam nie przeszkadzam. Pa Juli, będę dzwonił. - musiał to powiedzieć przy Leondre zazdrośniku.
- A więc co tutaj robisz ?
- Wyobraź sobie, że chciałem z tobą spędzić przyjemny wieczór. - oj biedy.
- No przepraszam poszłam na zakupy . - pomachałam mu reklamówką z zakupami.
- A co to za gość ?
- Pomógł mi z zakupami jak widziałeś. Bardzo miły gość  i przystojny no nie ? - haha Leo chyba aż ciśnienie skoczyło, bo zrobił się cały czerwony. - Misiu haha nie denerwuj się. Kocham tyko i wyłącznie ciebie, to tylko kolega. - podeszłam bliżej i wpiłam się w jego usta, przytulił mnie mocno do siebie. Wziął zakupy i weszliśmy do środka.
Rozpakowałam zakupy, Leoś poszedł do salonu oglądać telewizję. Postanowiłam, że zrobię kolację. 
Włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć, no i gotować. Robiłam makaron ze szpinakiem, pomidorami i cukinią. Gotując podśpiewywałam sobie i  ruszałam dupką haha.
Słyszałam ciche kroki, Leo się skradał. 
Poczułam jak łapie mnie w pasie i przytula do siebie.
Odwrócił mnie w swoją stronę i pocałował namiętnie. Chwycił mnie za pośladki i pociągnął do góry.
Leo całował coraz zachłanniej. Lekko go odepchnęłam.
-Jedzenie gotowe. - zaśmiałam się a Leondre zaraz po mnie.
Zjedliśmy i poszliśmy na górę. Było już późno.
- Zostaniesz na noc ? - spytałam.
- A co z twoją mamą ?
- Niedługo powinna wrócić. Ale ona cię lubi i nie ma nic przeciwko .
- W takim razie zostaję.
- Idę wziąć prysznic .
- Mogę z tobą .
- Haha dobre dobree. - zaśmiałam się chwytając piżamę i weszłam do łazienki.
Kiedy wyszłam Leoś leżał na łóżku w samych szortach.
- Możesz się iść umyć. - powiedziałam.
- Już byłam na korytarzu, żeby było szybciej.
Położyliśmy się na łóżku, wygłupialiśmy się i gadaliśmy. Stęskniłam się bardzo za nim.
Było już przed 12, zgasiliśmy światło i położyliśmy się już spać. 
Nagle dostałam smsa od.. Josha :

Josh :)

Dobranoc mała :*

Leo się chyba wkurzył, bo ...


--------------------------------------------------------
No to proszę kolejny rozdział. Cieszę się, że tyle was przybyło. Od ostatniego rozdziału dobiliście aż 1000 wyświetleń więcej. Mega wam dziękuję. 
Przepraszam, ale jeszcze musicie poczekać na to czego tak bardzo chcecie, ale obiecuję będzie to co chcecie. Nie wiem dokładnie kiedy, ale będzie.
Pozdrawiam was wszystkich <333
~~Julka xx

sobota, 5 marca 2016

15❤

Radziłam się jej jak postąpić z Leo. Kiedy w tym właśnie momencie zobaczyłam go jak obściskuje się z moim najgorszym koszmarem z ... z Natalką, moją koleżanką z polski.
Ostrzegałam go, ale widać jak zawsze mnie nie posłuchał. A ja go chciałam przepraszać, chciałam jakoś wynagrodzić to, że go zaniedbałam te kilka tygodni. Pomyliłam się co do niego, myślałam że to chłopak idealny, ktoś kto mnie kocha bezgranicznie i nigdy by mnie nie zdradził. Myliłam się. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, pękło mi serce. Na początku nie wierzyłam w to co widzę. Nie wytrzymałam, wstałam trzaskając krzesłem i wybiegłam. Biegłam przed siebie ile sił w nogach.
Dobiegłam do domu, światło się paliło. Cholera jak na złość mama wróciła.
Szybko wbiegłam do domu, pędem po schodach do pokoju i zamknęłam się na klucz od środka.
Mama zaczęła pukać do drzwi.
- Córeczko wszystko w porządku ? Coś się stało ?
- Nie mamo nic się nie stało, nie martw się jestem bardzo zmęczona i chce pobyć sama. - mówiłam udając normalny głos, żeby nie słyszała że płaczę.
-Dobrze córciu, jak byś coś chciała to wołaj.
- Okej.
Czuję się jak śmieć, czuję się jak kiedyś. Nie chce znowu wspominać tego co było, to już jest dawno za mną.
Miałam chłopaka który też mnie bardzo mocno zranił, ale w tedy było gorzej. Okaleczałam się i to nie raz, dwa razy, albo nawet nie trzy, to była u mnie codzienność. Robiłam to nałogowo na nadgarstkach i na udach. Wiem to dziwne, że nie ma blizn, ale dowiedziała się o tym mama. Kupowała najdroższe kremy jakie tylko istniały. Rany zewnętrzne zniknęły, ale te wewnętrzne zostały. Kiedy poznałam Leo całkowicie o tym wszystkim zapomniałam, on był takim moim lekarstwem na te rany wewnętrzne. Udało mu się je zagoić, ale jak widzę tylko po to żeby je potem rozdrapać i pogłębić. Kiedy się tutaj przeprowadziłam powiedziałam sobie, że zaczynam nowy rozdział w życiu. Brzmiało to znacznie lepiej niż powiedzenie, że uciekam przed starym.
Podeszłam do szafki w której pod ubraniami była mała szkatułka. Były w niej ukryte rzeczy z przeszłości, rzeczy które kiedyś miły znaczenie, ale już ich nie potrzebowałam.
Tam też była moja jedna żyletka, która kiedyś sobie zostawiłam na wszelki wypadek. I ten właśnie wypadek teraz nadszedł.
Usiadłam na łóżku z żyletką w ręce.
Co zrobić czy chcę znowu wrócić do tego co było, czy chcę znowu czuć ból ? Z jednej strony to ból, ale z drugiej to jest dla mnie jak odskocznia. Pewnie każdy by sobie pomyślał : " BOŻE JAKA IDIOTKA TNIE SIĘ BO JĄ FACET ZDRADZIŁ. NIE JĄ PIERWSZĄ, NIE OSTATNIA".
To wcale nie tak, że się tnę tylko przez tego dupka Leo, to wszystko mnie przerasta. Najpierw straciłam przyjaciółkę, nie dosłownie ale tak jakbym ją straciła. Potem ten Leondre i jeszcze to wszystko co mi się przypomniało, cała to moja okrutna przeszłość.
NIE NIE ZROBIĘ TEGO!!
Rzuciłam żyletkę za łóżko. Nie zrobię tego znowu, koniec. Na pewno nie przez taką gwiazdeczkę, która myśli że jak jest sławny to może grać na czyichś uczuciach, o nie.
Mój telefon zaczął wibrować, dostawałam na zmianę smsy od Leondre i od Vici.
Od Leoś xx :

Mała to nie tak jak myślisz...

Księżniczko ja ci to wszystko wyjaśnię tylko proszę odpisz mi :'(

Juli ja cię kocham <3

Nie chcesz to nie odpisuj, przemyśl to wszystko na spokojnie. Kocham cię jesteś moim całym światem, proszę cię pamiętaj o tym. <33 :*** :'(

Bla, bla, bla głupia paplanina. Mówi tak tylko dlatego żeby się jakoś wybronić. Niech spada, nie chce mieć z nim nic wspólnego. No i jeszcze Vic .
Od Misia moja <33 :

Misia wszystko okej ?

Martwię się o ciebie, odpisz mi:'(

Odpisz i nie rób czasem żadnych głupot !!!

Dobra jej już odpiszę.
Do Misia moja <33 :

Nic mi nie jest. Jakoś się pozbieram. Daj mi kilka dni. Jak się ogarnę to dam ci znać.

Długo nie musiałam czekać na odpowiedź, praktycznie zdążyłam wysłać, a już mi odpisała.

Od Misia moja <33 :

Cieszę się. Pamiętaj możesz na mnie liczyć. I nic sobie nie zrób ;) Kocham cię <3

 Nic już nie odpisałam. Cała zapłakana wtuliłam się w poduszkę i usnęłam. W całym makijażu, no oprócz tego co samo spłynęło i w ubraniach z całego dnia.

Minęły dwa tygodnie od kiedy widziałam Leo z Natali. Powoli wracam do siebie, czuję się lepiej.
Nie chodziłam aż dwa tygodnie do szkoły, mamy nie było więc nie wiedziała, muszę to nadrobić.
Leondre dzwonił i pisał codziennie. Nie miałam na tyle odwagi żeby od niego odebrać. Ale po woli dochodzę do wniosku, że jestem w stanie mu wybaczyć. Bo mi zależy. Bo nie chce go stracić. Ale świadomość i ciche szepty mojej podświadomości w kółko powtarzają mi, że dotykał ją dokładnie tak samo jak mnie - tego nie mogłam w sobie uciszyć.
W kółko zadawałam sobie jedno i to samo pytanie "CZEMU?". Czy to dlatego, że go zaniedbałam, a może dlatego, że nigdy mnie nie kochał. Opcji jest wiele, ale żadna w pełni mi nie pasuje.
Wyglądałam ja kupa, nie pamiętam kiedy się kąpałam. Moje ciuchy były rozciągnięte i brudne.
Dzisiaj jest piątek, mamy nie ma. Postanowiłam, że się zabawię.
Zeszłam na dół, włączyłam muzykę. (KLIKNIJ)
Tańczyłam i śpiewałam, no dobra nie śpiewałam, darłam się. W końcu nadszedł ten moment w piosence, wskoczyłam na stoli od kawy i dałam popisową solówkę. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam Victorie, która się śmiała i zaczęła mi bić brawo.
- Haha teraz ty planujesz zostać gwiazdą ?
- Próbuję jakoś odreagować.
- Może pójdziemy do galerii i sobie coś kupisz, zawsze ci to pomagało.
- No nie wiem, jestem teraz nie wyjściowa. - zaśmiała się.
- Haha własnie widzę. A co tak śmierdzi ? - zapytała przez śmiech.
- Właściwie to masz rację. Idę się doprowadzić do stanu używalności i możemy iść.
- Ale co tak śmierdzi ?
- Ja!! Okej ? - nie mogła opanować śmiechu.
Poszłam na górę się wykąpać, musiałam zmyć z siebie dwutygodniowy brud. Umalowałam się, uczesałam i polokowałam włosy. Ubrałam białą koszulkę z napisem, dżinsy z wysokim stanem, z dziurami , a w pasie przewiązałam koszulę.
Gotowa zeszłam na dół. Vic oglądała telewizje.
- To idziemy ? - spytałam, a ona przytaknęła i wyłączyła telewizor.
Założyłyśmy buty i wyszłyśmy. Dojście do galerii zajęło nam coś koło 20 minut. Chodziłyśmy po sklepach jakieś kilka godzin. Kupiłam naprawdę masę ciuchów, nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam na zakupach.
- Może pójdziemy coś zjeść ? - spytała Vica.
- No okej.
Poszłyśmy na piętro z jedzeniem. Ja kupiłam sobie sałatkę, a Victoria hamburgera.
Siedziałyśmy tak sobie, aż podszedł do nas Charlie.
- Cześć dziewczyny .
- To ja może zostawię was samych. - powiedziałam i odeszłam.
Poszłam do stoiska z herbatą. Zamówiłam sobie bubble tea. Zapłaciłam i kiedy już chciałam odejść ktoś złapał mnie w tali.Szybko odwróciłam się i zobaczyłam ... Leo...
- Możemy porozmawiać ? - czułam jak łzy napływają mi do oczu.
-Nie mamy o czym.
- Mamy!! To nie jest tak jak myślisz.
- Masz dwie minuty.
- Chodź tutaj, usiądźmy. - pokazał ręką miejsce, od razu tam poszłam, a on za mną.
- No to słucham.
- To było tak spotkałem się z nią bo chciałem żeby pomogła nam odbudować związek. Ona podobno cię dobrze znam, Vic nie mogłem spytać, bo nic nie pamięta.
- No okej jeśli tak było to czemu widziałam jak ją całujesz ?
- Po prostu ja przyszedłem i chciałem ją przytulić, tak jak zawsze każdą dziewczynę. No i przytuliłem ją, a ona potem mnie pocałowała.
- Jesteś okropny wiesz, że złamałeś mi serce ?
- Ale ja cię nie zdradziłem, to nie moja wina. - chciałam odejść, ale znowu złapał mnie i pociągnął.
- Ja cię kocham i ci to udowodnię.
- Śmieszny jesteś, daj mi spokój.
- Nie!! - złapał mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię. 
Ludzi w galerii patrzyli na nas i śmieli się.
Leo wybiegł z centrum i puścił mnie dopiero w lasku, tak niósł mnie przez całe miasto.
Doszliśmy na jakąś polane. Naprzeciwko nas była olbrzymia wierzba. Brunet chwycił moją dłoń i pociągnął mnie w głąb wierzby.
Przeszliśmy na druga stronę gałęzi, moim oczom ukazało się coś pięknego. Przepiękna malutka polanka, ze źródełkiem, w którym odbijała się tęcza. 
- Julka kocham cię, zrozum to . Nigdy bym cię nie zdradził, jesteś moim całym światem.
Nie odezwałam się ani słowem. Jego głowa opadła na moje ramie.
- Kocham cię. - powiedział cicho.
- Powiedzmy, że ci wybaczyłam. Ale zrozum, że ja potrzebuję kogoś kto mnie nie zdradzi, nie porzuci. Kogoś dla kogo " na zawsze" nie oznacza " na 2 miesiące ". Kogoś kto wysłucha... zrozumie... pokarze że mu zależy ... po prostu będzie ...
- Zrozum JA CIĘ NIE ZDRADZIŁEM. Kocham cię i od kąt cię poznałem wiedziałem, że to nie tylko "na 2 miesiące". Nigdy cie nie zostawię i sama dobrze wiesz jak mi na tobie zależy.
- Daj mi to przemyśleć. - powiedziałam i uciekłam.

Poniedziałek

Obudził mnie budzik. Boże już 7:15. Szybko wbiegłam do łazienki, umyłam się i umalowałam.
Wzięłam z szafki bluzkę w paski i spódniczkę. 
Zbiegłam na dół, złapałam w biegu naleśnika z nutellą i wybiegłam na autobus.
Idealni zdążyłam, autobus stał już na przystanku. 
Weszłam do autobusu i rozglądałam się za moja przyjaciółką z ławki - Martiną.
Zobaczyłam ja siedziała prawie na końcu, machała mi żeby siadła koło niej.
- Hejka! - przywitała się zanim jeszcze zdążyłam usiąść.
- Hej, jak ci minęły wakacje ?
- Spoczko, a co tam u ciebie? Opowiadaj.
- Ogólnie to nie było tak źle. Mam chłopaka, to znaczy miała, to znaczy mam, dobra nie ważne, to skomplikowane.
- Jak będziesz chciała to zawsze możesz mi się wyżalić.
- Okej. Cieszę się, że nie muszę go oglądać na co dzień, że nie chodzi z nami do szkoły.
- O jak już o tym mówimy to słyszałaś, że dochodzi do nas jakiś chłopak. Dziewczyny mówią, że mega przystojny.
- Haha ciekawe czy go znam.
Podróż nie trwała długo, już po 15 minutach byłyśmy pod szkołą.Weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy nasze miejsca. Po chwili weszła nauczycielka.
- Witam wszystkich ! 
- Dzień dobry proszę pani !! - wszyscy powiedzieli chórem.
- Na początek dwie ważne informacje. Pierwsza mamy wymianę z polską. Jest ona obowiązkowa. Koszt to jedyne 500 złoty, bo resztę mamy dofinansowania. Wpłatę trzeba zrobić w tym tygodniu, bo wylot jest w niedzielę.
Wszyscy się cieszyli na wycieczkę. Chyba nikt z klasy nie był nigdy w Polsce, no oprócz mnie.
Chociaż pewnie większość się cieszyła nie dlatego, że zwiedzi Polskę, tylko dlatego, że nie będzie nauki.
- Druga sprawa to mamy nowego kolegę w klasie.- do sali weszła osoba której bym się nie spodziewałam.  
- Poznajcie ...
 _____________________________________________
Oooo i proszę taki mały surprise. Rozdział dzisiaj, dlaczego ? A no dlatego, że wybiło 6000 wyświetleń mega się cieszę. Jak dam radę to kolejny rozdział jutro, ale nic nie obiecuję jak dam radę to będzie.Ten rozdział jest jakoś tak nie w moim stylu, nie do końca mi się podoba. Ale ocenę pozostawiam wam. Bardzo się cieszę i dziękuję za każdy komentarz, to strasznie motywuje. Nie wstydźcie się komentować, odpisuje każdemu, a każdy nawet najkrótszy komentarz jest dla mnie znakiem, że wam się podoba i warto pisać dalej. O i powiedzcie mi, ostatnio pytałam się o długość rozdziałów, a teraz o zdjęcia. Czy lubicie jak jest dużo zdjęć czy lepiej jak jest tak trzy, cztery ? 
I jeszcze najważniejsze piszecie w komentarzach jak myślicie kim będzie nowy uczeń i co się wydarzy na tej wymianie, z chęcią poczytam.
Pozdrawiam <33
~~Julka xx

piątek, 4 marca 2016

14❤

Nie odzywała się, kiedy już coś powiedziała wszystkich nas zamurowało. 
- Ja też się bardzo ciesze, że żyję i że się obudziłam, ale czy my się w ogóle znamy ? 
Kiedy usłyszeliśmy te słowa spojrzeliśmy po sobie, nit nie potrafił wydusić z siebie słowa. Modliłam się żeby to były żarty, żeby Victoria robiła sobie z nas jaj jak to ona. Niestety to była prawda:
MOJA PRZYJACIÓŁKA STRACIŁA PAMIĘĆ.
Wiedziałam co za tym idzie. Oglądałam wiele filmów w których ludzie tracili pamięć na zawsze, na kilka miesięcy albo dni. 
Najbardziej współczuje Charliemu, nie przytulał jej przez około dwa miesiące, bo była w śpiączce, a teraz kiedy się wybudziła to też nie może. Czemu ? Bo ona nie wie kim on jest.
Wyszliśmy z sali, żadne z nas nie chciało zostać tam ani chwili dłużej, czuliśmy się nieswojo w jej towarzystwie.
Po nas weszli rodzice Vic, ich też nie pamiętała. Pani Delevingne popłakała się i wybiegła z sali. Szczerze to się jej nie dziwie sama bym się popłakała. Tyle chwil razem spędziłyśmy, tyle wspomnień, a u niej w głowie pustka. 
Siedzieliśmy na korytarzu, ja wtulona w Leondre już prawie usypialiśmy. Charls schował głowę w dłonie, chyba płakał. Przyszedł lekarz, państwo Delevingne rozmawiali z nim, nie słyszałam nic z ich rozmowy. Kiedy skończyli rozmawiać podeszli do nas.
- Vic... Victora nic nie pamięta, jak chyba zdarzyliście się zorientować. - powiedziała jedyna opanowana z nas osoba - tata Victori.
- Ona mnie nie pamięta. - jeszcze bardziej rozpłakała się mama Vici.
- Ale co my możemy zrobić ? - spytał jedyny odważny Lenehan.
- Lekarz powiedział, że trzeba poświęcić jej dużo czasu. Trzeba jej pokazywać zdjęcia, opowiadać o tym co było. Jest duże prawdopodobieństwo, że sobie przypomni, ale musimy dać jej czas.
Rodzice Victorii pojechali do domu, my szliśmy do mnie. Mojej mamy jak zwykle nie ma, Devries oczywiście to zaproponował, bo przecież to on decyduje o sprawach mojego domu. 
- Jak myślicie odzyska pamięć ? - spytałam nie pewnie, Leo wyczuł smutek w moim głosie i objął mnie.
- Musimy mieć nadzieję mała. - pocieszał mnie brunet.
Całą drogę do domu ja i Leondre rozmawialiśmy o tym wszystkim, Chalie nie odezwał się ani słowem.
Dawna Vic chciała by żebym teraz był przy nim,  pomogła mu przez to przejść, ale co ja mam robić, jak mu pomóc skoro on się zamyka w sobie. 
Po powrocie do domu chłopcy poszli do salonu. Słyszałam jak chłopcy rozmawiali, wreszcie Lenehan się odezwał.
- Co chcecie na kolacje!! - krzyknęłam.
- Siadaj coś zamówimy !! - odkrzyknął Devries.
Poszłam do salonu, akurat chłopcy grali na playstation. Usiadłam obok Leo i zarzuciłam moje nogi na jego.
On oparł się na nich i grał dalej. Denerwuje mnie jak gra, bo nie ma wtedy z nim żadnego kontaktu. 
- To co zamawiamy ? - nikt mi nie odpowiedział.
- Haloooo co zamawiamy ? - znowu nic musiałam coś z tym zrobić, nie będą mnie tak chamsko ignorować. 
Wstałam, podeszłam do telewizora i ... wyjęłam wtyczkę z kontaktu.
- Ejj Julka co ty robisz?- krzyknęli naraz
- Aaaa teraz to mnie widzicie.
- Proszę włącz to z powrotem. - błagał Lenehan.
- Pfff, NIE.
Leo wstał z kanapy, obserwowałam każdy jego ruch. Zaczął się do mnie zbliżać, Charlie wybuchł śmiechem.
- Podłącz to albo...- starał się mówić to poważnie, ale wiedziałam że robi sobie jaja. Przerwałam mu.
- albo co ?
- Albo zobaczysz, wtedy będzie z tobą koniec. - wybuchłam śmiechem. Leoś chciał mnie złapać, ale zaczęłam biec, no i on za mną. Biegaliśmy dookoła salonu, a Lenehan zwijał się ze śmiechu na kanapie.
Nie trwało to długo, oczywiście jak to ja potknęłam się o dywan i wyrżnęłam jak długa. Leo złapał mnie i zaczął łaskotać.
Mam tak okropne łaskotki na całym ciele, a on dobrze o tym wie i wykorzystał tą wiedzę przeciwko mnie. Charls długą chwilę patrzył na nas ze śmiechem, ale po chwili w momencie posmutniał. Wstał, założył buty i ni z tego, ni z owego wyszedł. 
Spojrzałam na Leo, który tak jak i ja nie wiedział o co chodzi. Oboje mieliśmy tylko nadzieję, że nic sobie nie zrobi.

~~Charlie~~

Musiałem wyjść z tego domu, nie mogłem już patrzeć jak się obściskują, całują i w ogóle. 
Strasznie mi brakuje Victorii, nie wiem jak sobie poradzę bez jej pocałunków, bez możliwości przytulenia się do niej. Mam wielką nadzieję, że jej pamięć szybko wróci.
Tak sobie chodziłem uliczkami miasta i wspominałem wszystkie te chwile spędzone z moją (jak na razie "byłą") dziewczyną.
Dzień kiedy ją poznałem na tej imprezie. Wcale nie chciało mi się na nią iść, ale cieszę się że Leondre mnie namówił, gdyby nie on nigdy bym jej nie poznał. Od kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem spodobała mi się. Kiedy rozmawialiśmy była taka wyluzowana i pewna siebie, wiedziałem że to dziewczyna dla mnie. W tedy właśnie podjąłem decyzję, że ze mną i Chloe to koniec, to była chyba najlepsza decyzja w moim życiu. Potem te wszystkie spędzone chwile razem, spacery, kino. Pamiętam dokładnie każdy pocałunek, kiedy ją całowałem czułem się wygrany. 
No i w końcu te wakacje. Oboje się mega cieszyliśmy na nie, no bo w końcu sami. Tam właśnie przeżyliśmy swój pierwszy raz, było wspaniale. W tedy już wiedziałem, że to nie jest jakieś tam szczeniarskie zauroczenie, poczułem że naprawdę ją kocham. 
Mogłem coś zrobić z tymi smsam, mogłem bardziej jej pilnować. Niestety teraz już czasu nie cofnę.
Kiedy podniosłem głowę do góry zorientowałem się, że jestem pod szpitalem, moja podświadomość chyba chce ją zobaczyć.
Wszedłem do środka, kierując się do windy zatrzymała mnie pielęgniarka.
- Dokąd idziesz chłopcze ?
- Przyszedłem odwiedzić Victorię Delevingne. 
- No dobrze, ale masz godzinę, potem koniec odwiedzin.
Kiwnąłem głową i wszedłem do windy.
Kiedy wszedłem do sali ona spała. Po cichu zbliżyłem się do niej, nie mogłem się oprzeć i pocałowałem ją w czoło.
Wtedy ona się obudziła.
- Co ty tutaj robisz ?
- Hej księżniczko, przyszedłem cię odwiedzić. - uśmiechnąłem się gorąco, ale niestety ona tego nie odwzajemniła.
-Nie jestem twoją księżniczką idioto. Na serio kiedyś tak do mnie mówiłeś, to strasznie przereklamowane.- zaśmiała się szyderczo.
- Kiedyś ci się to podobało.
- Surprise już nie podoba.- zrobiła się strasznie chamsa w ogóle jej nie poznaje.
- Wiem nic nie pamiętasz. Myślałem nad tym, razem sobie jakoś poradzimy, pomogę ci odzyskać pamięć.
- Haha serio ? Nie potrzebuję twojej pomocy.- Naprawdę jej nie poznaje, to nie moja Vic, to zupełnie inna osoba. - I powiem ci jeszcze jedno, ja też nad tym myślałam i nie wiem jak mogłam być z taką gwiazdeczką jak ty. Nie jesteś w moim typie, jesteś zbyt idealny. Tak myślę, że poleciałam chyba tylko na fejm, bo chyba na nic więcej. - zaśmiał się. 
Kiedy chciałem jej już coś odpowiedzieć weszła pielęgniarka.
- Koniec odwiedzin proszę wyjść. Złapała mnie za ramię. Kiedy stałem już w drzwiach usłyszałem jeszcze tylko :
- Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i że dasz mi w końcu święty spokój.
To boli usłyszeć takie słowa od najbliższej mi osoby. Nie potrafię jej pomóc, pozostało mi tylko czekać.
Wróciłem do domu, nie chciałem wracać do Julii i Leo i znowu oglądać ich takich żałośnie szczęśliwych. Wykapałem się, przebrałem w piżamę i poszedłem spać.

~~Julka~~
Następnego dnia.

Wstałam jak zwykle pierwsza. Wyswobodziłam się z objęć Leosia i poszłam wziąć szybki prysznic.
Osuszyłam się i ubrałam. Związałam luźnego koka i zrobiłam codzienny makijaż.

Kiedy wyszłam z łazienki Leo już nie spał, siedział na łóżku i mnie obserwował.
- Pięknie wyglądasz. - stwiardził.
-Normalnie.
-Ale pięknie.
- Jesteś uroczy, wiesz? - podeszłam i usiadłam okrakiem mu na kolanach.
- Mmm wiem . - powiedział i mnie pocałował. Pogłębiał pocałunek.
- Dobra wystarczy, idę zrobić śniadanie, a ty się ogarnij.
- Yhym. - wymruczał.
- No dawaj. - oganiałam.
Wstał i poszedł do łazienki, a ja na dół zrobić śniadanie.
Zrobiłam jajecznice z tostami. Kiedy skończyłam wszystko przygotowywać, na dół zszedł Leondre. Był bez koszulki w samych dresach, mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Kusisz. - powiedziałam.
- Tak jak ty zawsze.
-Haha siadaj i jedz.
Podczas posiłku gadaliśmy o Charlim i Vic głównie.
- Wiesz ja chyba dzisiaj do niej pójdę, co o tym myślisz ?
- To dobry pomysł, może spróbujesz jej coś przypomnieć.
Około 14 Leonder podprowadził mnie pod szpital a sam poszedł do domu.
Kiedy weszłam do sali Vica patrzyła na telefonie. Chyba widziała, że to ja weszłam.
- Mam z tobą masę zdjęć, a kompletnie nie wiem kim jesteś. - powiedziała chyba smutno.
- Jestem Julia miło mi. - wyciągnęłam do niej rękę którą uścisnęła.
- Jesteś jedyną osobą, która mi się przedstawiła.
- Victoria wiem, że mnie nie pamiętasz, ale wiedz że jestem twoją najlepszą przyjaciółką zrobię dla ciebie wszystko.
- Czuję to. Nie pamiętam cię, ale czuję że mogę ci ufać.
-Bardzo się cieszę.
- Mam do ciebie wielką prośbę.
- Dla ciebie wszystko.
- Pomożesz mi sobie przypomnieć wszystko ? 
- Spróbujemy. - przytuliłam ją. Wiem że gdzieś tam jest moja Vic i ją odnajdę.
Przesiedziałam u niej cały ten dzień. Dwa dni później Vica wyszła ze szpitala. Spędzałyśmy razem każdy dzień. Omówiłyśmy chyba każde zdjęcie, opowiedziałam jej wszystko od kąt się poznałyśmy. Mówiłam jej dużo o Charlim, ona powiedziała mi o ich rozmowie w szpitalu było jej mega głupio za to jak go potraktowała. Po woli wracała jej dawna osobowość. Mówiła mi też, że zbiera się do napisania do Lenehana, ale nie wie kiedy będzie gotowa.
Przez ten czas bardzo zaniedbałam Leondre. Gadaliśmy przez telefon, smsowaliśmy, ale nie spotkaliśmy się oni razu. Strasznie mi z tym źle, ale on chyba rozumie, że pomagam przyjaciółce.
Codziennie praktycznie gadałam z Charlsem, był na bieżąco w sprawach z Vic, wiedział  że ona che do niego napisać. Bardzo się z nim zbliżyłam, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Dzisiaj jest pierwszy dzień szkoły.
Najpierw idę do mojej szkoły na rozpoczęcie, a potem z Victorią powiadomić wszystkich o wypadku i utracie pamięci.
Wszystko minęło dość szybko i sprawnie. Razem z Victorią mamy dzisiaj iść na miasto koło 17.
Około 16:30 zaczęłam się szykować. Umyłam głowę, wysuszyłam i wyprostowałam włosy.
Podmalowałam się i ubrałam się w białą krótką bluzkę, krótkie spodenki i miętową narzutkę w kwiatki.
Z Vic poszłyśmy do Starbucksa. Zamówiłyśmy moją ulubioną kawę, Vica nie pamiętała żadnych napojów więc zdała się na mnie. Siedziałyśmy tak sobie i gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Radziłam się jej jak postąpić z Leo. Kiedy w tym właśnie momencie zobaczyłam go jak obściskuje się z moim najgorszym koszmarem z ...

-----------------------------------------------------------------
Jak obiecałam jest rozdział w piątek. Dziękuję za tak dużo wyświetleń . Komentujcie to mega motywuje. Napiszcie mi w komentarzach jaką długość rozdziałów wolicie taką ja w tym dzisiaj, dłuższe, a może krótsze. Czekam na wasze komentarze. Następny rozdział w niedzielę.
Pozdrawiam <333
~~Julka xx